Zrobiłam Małej korale.
Z darów lasu.
Zaskoczyła nas ostatnio znajomością grzybów (niech żyje przedszkole!).
Kiedy M na spacerze w lesie pokazał jej opieńki stwierdziła, że to opieńka miodowa!
Dowiedzieliśmy się też o istnieniu Czubajki kani, o tym że popularna kurka to Pieprznik jadalny, Borowik jest szlachetny, a Podgrzybek brunatny.
Chciałam jakoś nagrodzić wiedzę naszej Pierworodnej i tak oto powstały korale z żołędzi znalezionych na spacerze.
Żołędzie to bardzo wdzięczny i inspirujący temat.
W ostatnim tygodniu znalazłam w sieci interpretacje Antilight i Piegowatej i jestem nimi oczarowana.
Zajrzyjcie koniecznie na blogi dziewczyn po świetny sposób umilenia sobie jesiennej szarugi.
Kliknijcie w podpis pod zdjęciem żeby przejść do Ich kursów.
JESIENNA GIRLANDA |
WŁÓCZKOWE ŻOŁĘDZIE |
A jaki jest Wasz sposób na jesienne dary lasu?
Pozdrawiam,
Ach!
Prześliczne i bardzo pomysłowe ;)
OdpowiedzUsuńDziękuje ;)
Usuńkiedys robilam korale w jarzebiny
OdpowiedzUsuńniestety wygladaja ladniej na drzewie, niz takie zeschniete nawleczone na lince na mnie :/
Tak, też kiedyś próbowałam...
UsuńCudne!
OdpowiedzUsuńdzięks!
UsuńTrochę jak medal :) Nie znam się na grzybach, tym bardziej mi Wasza córka imponuje :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ja też się nie znam. Musiałam zajrzeć do netu żeby móc z dzieckiem pogadać ;)
Usuńkurde co jeden to fajniejszy pomysł!
OdpowiedzUsuńZawstydzasz! Dzięki ;) ach!
UsuńAle cudeńko! Z chęcią sama założyłabym taką biżuterię:)
OdpowiedzUsuńTak, te żołędzie Piegowatej są mega inspirujące :) A naszyjnik świetny, szalenie pomysłowy.
OdpowiedzUsuń