Wszyscy znamy wiersz Brzechwy "Kaczka dziwaczka" i fragment „z apteki poszła do praczki, kupować pocztowe znaczki”, prawda?
Zupełnie nie rozumiem dlaczego tę kaczkę nazwano dziwaczką, bo ja właśnie u fryzjera kupuję świetne sery!
Kiedy postanowiłam poszukać dostawców zdrowej żywności (po przeczytaniu TEJ książki) udałam się do „mojej Pani Dorotki”*.
Pani Dorotka jak na porządnego pośrednika przystało, dała mi numer telefonu do rolnika**produkującego sery, z mleka od własnej krowy. W czwartek zamówiłam, a w piątek dostałam cudną przesyłkę, w skład której wchodziły: ser żółty wędzony, trzy kulki sera typu mozarella, masło (niesolone) i twaróg.
Wszystkie wyprodukowane bez konserwantów, z mleka zdrowo żywionej krowy!
Podobno robią też mozarellę z czarnuszką lub czosnkiem i ziołami oraz sery dojrzewające, ale ja (ze względu na dzieci) wybrałam wersje produktów „basic”.
Akcja „zamień chemię na jedzenie” trwa! Pierwsze koty za płoty!
A jeśli Wam jeszcze napiszę, że kilogram takiej domowej mozarelli czy masła kosztuje 20zł, to pewnie przestaniecie mnie lubić, co?
Pozdrawiam,
Wasza kaczka – dziwaczka.
* „Pani Dorotka” to urocza fryzjerka, którą odwiedzam regularnie podczas pobytu w rodzinnej Łomży ;)
**kto bywa w okolicy Łomży niech się zgłosi na priv po namiary na rolnika.
wow! (robi wielkie oczy i zazdraszcza takich rarytasów, bo wraz z dzieciem przechodzi właśnie na dietę bezmleczną, bo nie chce go odstawiac od najlepszego mleka pod słońcem)
OdpowiedzUsuńach! co za blog! że też wcześniej tu nie trafiłam!!! dołączam, bo rozi energią!
OdpowiedzUsuńDzięki temu:-D
Usuńrazi ;)
OdpowiedzUsuńMiało być samo Dzięki :-D
UsuńMniam...my takie smakołyki mamy tylko jak na wieś pojedziemy :)
OdpowiedzUsuń