Przetwarzacie? Ja, przyznam się Wam w sekrecie, że w tym roku robiłam przetwory po raz pierwszy.
Wiecie, rozumiecie… jak miałam jedno lub dwoje dzieci, to nie miałam na to czasu. Przywoziłam przetwory od mamy i teściowej i… grała muzyka!
W tym roku jednak poczułam zew. Zew przetwarzania!
Zrobiłam passatę pomidorową. Dużo passaty, bo pomidory pochłaniamy w wielkich ilościach. Zrobiłam też mus z jabłek, soki z malin i syrop z owoców czarnego bzu. Na tyle starczyło mi czasu i sił (głównie do przytrzymywania Mańki na mojej nogawce, podczas gdy ja zagotowuję albo przecieram!).
Ale za rok… Za rok to ja się dopiero rozbujam.
I swoje dziewczyny w to włączę! Uwielbiają pomagać w kuchni. Tym razem też trochę pomagały. Póki, co jednak dorzucamy do ognia w kominku i przeglądamy książkę, planując nasze przyszłoroczne przetwory.
A jaka to książka? - spytacie.
"Z działki, z lasu i takie tam"- odpowiem.
Wymyśliła ją, napisała i zilustrowała Agata Królak. Młoda, zdolna, piękna. Ta od „Różnimisiów” i „Robimisiów”. Znacie? Nie? To poznajcie koniecznie! {KLIK!}
Książka „Z działki, z lasu i takie tam” to pięknie wydana i cudownie zilustrowana pozycja. Pełna domowych przepisów na przetwory do zagryzania i do picia, do smarowania, a nawet do popicia.
Autorka nie używa w niej tradycyjnych czcionek drukarskich. Wszystkie receptury zostały spisane ręcznie. Każdy przepis ilustruje kolaż. A to wszystko na klimatycznym pięknym "szarym" papierze i w kolorach jesieni.
Dlaczego piszę o tej książce właśnie dziś, przy okazji rozpoczęcia projektu "Przygody z książką"?
Piszę, bo stała się dla mnie źródłem wielu pomysłów na zabawę z moimi dziewczynami.
Może i Was zainspiruje?
Oto moje propozycje.
+ Stwórzmy własne „zeszyty z przepisami”. Wystarczy zwykły zeszyt z czystymi kartkami, ołówek/długopis, kilka kredek, klej i papier z kolorowych magazynów. „Naśladujemy” styl Agaty Królak i dodajemy przepis na naszą ulubioną rodzinną pizzę!
+ Opowiedzmy naszym dzieciom o naszych ulubionych przetworach z dzieciństwa. Poza cudownymi smakami śliwek węgierek w konfiturze, nad naszymi głowami unosić się będą zapewne duchy naszych ukochanych babć, prababek i ciotek. A może trafi się też jakiś stryjek ze swoją pigwówką?
+ Gotujmy razem! Wybierzmy przepis, który wydaje się być najciekawszy i zamknijmy go w słoiku.
+ Zorganizujmy „Bitwę na kiszone ogórki”! Czy w Waszych domach też zdania są podzielone? Które ogórki lepsze? Mamy, Teściowej czy cioci Alberci? Dajmy je dzieciom do spróbowania. Niech rozstrzygną!
I jak?
Zainspirowani?
Pozdrawiam wszystkich czytających i zapraszam do moich koleżanek z projektu "Przygody z książką". {KLIK!}
ach!
Tytuł: Z DZIAŁKI, Z LASU I TAKIE TAM
Tekst:AGATA KRÓLAK
Ilustracje:AGATA KRÓLAK
Wydawnictwo: DWIE SIOSTRY
Rok wydania: 2013
hm. podoba mi się ta książka :)
OdpowiedzUsuńŚwietna książka! bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńŚwietna ta książka. Chyba ją sobie kupię. A co do pomysłów. Gotuję z moimi dziewczynami, głównie ze starszą, bo się bardzo do tego rwą. Szczególnie ciasto lubią zagniatać. A pomysł na włąsny zeszyt z przepisami bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńUwielbiam przetwarzania ;)
OdpowiedzUsuńAle korzystam raczej ze zdobytych po rodzinie przepisów :)
I świetnie! Ja też choć nie ukrywam, że lubię eksperymentować z nowościami ;)
UsuńA ja tylko dżemy truskawkowe zrobiłam, które uwielbiamy wszyscy :)
OdpowiedzUsuńI co to takiego ta passata ? Bo nie wiem :)
Passata di pomodoro - czyli po prostu przecier pomidorowy. Zakręcona jestem na punkcie włoskiej kuchni więc tak jakoś mi się nazwało ;) Używam jej do spaghetti, jako baza do sosów do innych makronów, do pizzy. Wystarczy odparować i doprawić. Pycha!
UsuńA co do truskawek to ja akurat z nimi mam problem.
tak je lubię jak są świeże, że nie mam serca przetwarzać i zjadam na surowo ;)
Miałam to w ręku i druga pozycję kulinarną tej autorki też. Ale że ze mnie antytalent kuchenny, więc książki wróciły na księgarskie półki ...
OdpowiedzUsuńCiasta, ciastka i takie tam.... W obu przepisy są naprawdę proste i szybkie więc może się przeprosicie, hmmm? :)
UsuńKusisz :-)
UsuńDam im drugą szansę :-)
Super jest ten post. Taki domowy, taki jak siedzenie w kuchni z ulubionymi babami i plotkowanie, no i przetwarzanie, tak zupełnie przy okazji, mimochodem jakby. Ja wprawdzie córą nie dysponuję, ale syn udowodnił wiele razy, że na kuchenne eskapady nadaje się równie dobrze:)
OdpowiedzUsuńMy też w projekcie zamierzamy za którymś razem przedstawić książkę kucharską, więc tak się rozglądałam, czy jakieś kuchenne klimaty się pojawią:):):) Przeczytamy tę książkę na pewno:)
Ps. ja też w tym roku po raz pierwszy robiłam przetwory (ogórki w chili) - to wciąga:)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie (u nas post w ramach projektu wieczorkiem)
Dałabym Ci gwiazdkę z nieba (nananatana.blogspot.com)
Dziękuję Marzenko. Prawda jest taka, że jego "domowy" charakter został nieco wymuszony brakiem czasu. Tylko w takiej formie byłam w stanie go napisać ;) Zajrzę do Was na pewno.
UsuńMmmniam...czuję się zainspirowana i ponaglona,żeby zrobić jakieś przetwory na zimę:)mam nadzieję, że jeszcze zdarzę. To jest niepodrabialna przyjemność otwierania słoika podczas wrogiej zimy, którego zawartość się tam ukryło, kiedy jeszcze słońce świeciło, a na drzewach były liście..od razy człowiekowi cieplej i lżej na sercu:)
OdpowiedzUsuńMiało być: "srogiej zimy" ;)
UsuńWrogiej też jest dobrze ;D Nie ponaglam. ja się chyba z 4 lata zbierałam ;)
Usuńzainpirowana przez Ciebie, ponaglona przez siebie:) bo ja co roku troszkę przetworów robiłam, a w tym jakoś mi na to czasu brakuje...
UsuńCiekawa książka, piękne pomysły -Twoje!
OdpowiedzUsuń"Przez żołądek do serca" :)
Pozdrawiam!
:)
UsuńAch! Ja po prostu przepadam na Twoim blogu :) Zostaję tu. Urzeczona. Przepiękne zdjęcia i takie bliskie mi klimaty. I córki z przetworami. I ta książka, którą jakiś czas temu miałam w ręku, nie kupiłam, ale zapamiętałam, że będziemy się bawić przepisami. Dziękuję, że mi ją przypomniałaś, a przetwory... rozumiem Cię! Nigdy nie robiłam, a od 3 lat uwielbiam. Bardzo zachęciłaś mnie to pomidorów i te orzechy mnie zaintrygowały. Jak to zrobić? Książki i żarcie, cudownie to wymyśliłaś, Aniu :) Jak dobrze, że jesteś w projekcie!
OdpowiedzUsuńJustynko zawstydzasz :) Dziękuję Ci za miłe słowa, które spokojnie mogłabym "odbić" w Twoją stronę! Fajnie, że jesteśmy ;D
UsuńTak książka chodzi za mną już od dłuższego czasu, a "Ciasta..." jeszcze dłużej, więc najwyższa pora wreszcie je kupić. Tym bardziej, że bardzo lubię Agatę Królak.
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto. Jest piękna.
UsuńCudna książka i jakże inspirująca!
OdpowiedzUsuń;)
UsuńPiękne zdjęcia, i pomysły inspirujące :) Książki znam, choć nie mam, ale od dawna noszę się z zamiarem kupienia
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńSuper książka i ciekawy wpis.
OdpowiedzUsuńU mnie zew jeszcze dojrzewa - w tym roku podsycony Jankowym pytaniem "a dlaczego my w piwnicy nie mamy słoików?"
Ale jak już się zabierzemy do roboty (może jeszcze w tym roku z dynią się uda...) to mam nadzieję, ze będzie tak samo smacznie i wesoło jak u Was :)
I tego Wam życzę ;)
UsuńŚwietna książeczka , a jeszcze świetniej opisana ! :) Urzekają mnie takie oryginalne wydania, a zwłaszcza jeśli oprawa graficzna tak ciekawa i papier tak miły w dotyku - od wszystkiego razem oka i rąk nie da się oderwać ;) Kulinaria też ostatnio nam rodzinnie coraz bliższe ... :) Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńAle super książka, nie znałam tej pozycji! Musimy poszukać u Nas w bibliotece :)
OdpowiedzUsuńWarto.
UsuńCudne!
OdpowiedzUsuńKsiążkę widziałam i zakochałam się w niej... Kiedyś też zawita na półki w naszej biblioteczce ;)
A robienie przetworów to świetna sprawa :) Nie ma to jak domowe jedzenie: sprawdzone, smaczne, wyjątkowe. Spróbuj domowych dżemów - te dopiero wymiatają!
Pomysły na zabawy z dziećmi super :) Na pewno skorzystam!
Piękna książka! Mi w tym roku zabrakło weny na przetwory. Ale w planach mam dynie i może jeszcze gruszki i pomidory zdążę.
OdpowiedzUsuńTeż wpadła mi w oczy ta książka, ale jakoś jej nie kupiłam, choć już kilka razy zerkała na mnie z księgarnianego regału. Dzięki, że o niej wspomniałaś. Zdjęcia cudne. My też czasem pichcimy, Titi najbardziej lubi zagniatać ciasto, choć muszę przyznać, że jak był młodszy, częściej zaglądał do kuchni ;-)
OdpowiedzUsuń