piątek, 21 lutego 2014
Czy warto przeczytać książkę "Zamień chemię na jedzenie"?
Miesiąc temu mój mąż wysłał mi link do artykułu na portalu natemat.pl.
Historia w nim opisana była bardzo podobna do naszej.
Mama trójki opowiada w nim o częstych zapaleniach oskrzeli u swoich dzieci, o zmianach skórnych, o bezskutecznych poszukiwaniach alergenów do wyeliminowania.
„Jak ja Ją rozumiem”-pomyślałam podczas czytania.
Kiedy okazało się, że wspomniana mama, czyli pani Julita Bator, napisała książkę o tym jak „wyleczyła” swoje dzieci jedzeniem, wiedziałam już że muszę do tej książki zajrzeć.
„Zamień chemię na jedzenie” to nie poradnik dietetyczny.
W moim odczuciu jest to raczej zbiór dobrych rad, które jedna matka daje drugiej. Rad popartych własnym doświadczeniem i ciężką pracą przy sprawdzaniu etykiet na sklepowych półkach oraz wertowaniu dostępnych publikacji po powrocie do domu. Nigdy nie byłam na tyle zdesperowana by zrobić to sama, dlatego tym bardziej jestem wdzięczna autorce za jej pracę.
Tabela szkodliwych lub potencjalnie szkodliwych dodatków do żywności to dla mnie chyba „najcenniejszy” element tej książki. Tabela zawiera m.in. możliwe skutki, które mogą wywoływać poszczególnie dodatki. Dzięki temu wiem na co zwracać uwagę i które dodatki wyeliminować z diety moich dziewczyn.
Części z Was, tym którzy interesują się zdrowym żywieniem od dawna, być może ta książka w niczym nie zaskoczy. Mi jednak otworzyła oczy na wiele spraw. Zmotywowała do zastanowienia się nad tym co jem jako matka karmiąca i czym karmię całą moją rodzinę. Sprawiła, że przeczytałam m.in. etykietę na „moim” jogurcie naturalnym, który do tej pory wydawał mi się zupełnie zdrowym produktem. Pokazała, że czasem warto rozejrzeć się „wokół siebie” żeby znaleźć mleko „prosto od krowy” czy jabłka bez oprysków. Wprowadziła też smutek i żal w serce matki- łasucha informując, że poza gorzką czekoladą (z jak największym procentowo udziałem ziarna kakaowca) na sklepowej półce ze słodyczami nie znajdę niczego wartościowego. Cenne były też mnie wszelkie odwołania do aspektu ekonomicznego zdrowego odżywiania (jak jeść zdrowo i nie zbankrutować) oraz fragment pt. „walka z dziadkami, ciociami i wujkami przeciwko słodyczom” (wszystkim się przyda się, prawda?).
Polecam jak Matka- Matce, która dzięki Matce zdobyła motywację żeby przyjrzeć się jedzeniu bacznym okiem ;)
Pozdrawiam,
ach!
„Zamień chemię na jedzenie” wydawnictwo Znak
Ja kupiłam ją przez Internet TU.
Wspomniany we wpisie wywiad znajdziecie TU.
Etykiety:
książki,
kuchnia,
recenzja,
zamień chemię na jedzenie,
zdrowe odżywianie,
zdrowie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
też to nade mną cały czas wisi. Ja nie mam stwierdzonej alergii (mam katar sienny przez 360 dni w roku, a przez 5 się zastanawiam, co jest inaczej), mój małż nie ma alergii, ale... Moja mama ma astmę, wszystkie dzieci jej siostry mają alergie, moja siostra ma alergię, a Mój Janek od drugiej serii szczepionek skojarzonych co chwilę coś. Początkowo dieta eliminacyjna i ostrożne wprowadzanie nowości pomagało. Po szczepieniu na odrę, świnkę i różyczkę nagle wyskoczyło AZS... I tak się bujamy. Produkty, które jedliśmy normalnie idą w odstawkę, a czasami już głupia się robię, bo wydaje mi się, że nawet po mięsie drobiowym się gorzej czuje. Na szczęście u nas bez reakcji oskrzelowych, tylko skóra w fatalnym stanie:(. Książkę wpisuję na listę zaraz za B.Kropka "Pokonaj alergię" wyd.Rodzina.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Klasyka. Przypuszczamy, że mamy alergię, ale nikt nam nie jest w stanie powiedzieć co nas uczula.
UsuńA o AZS słyszę w kółko, że tego nie da się wyleczyć, trzeba nawilżać!
Bożena Kropka i jej "Pokonaj alergię" jest już na mojej liście MUST READ ;)
Atopia i jej leczenie - mój Mąż 40 lat eksperymentów przeżył... :( u niego też reakcja na szczepienie, chorował w opcji lata siedemdziesiąte w prowincjonalnym mieście :(. Skutki eksperymentów odczuwa po dziś dzień. W tym konkretnym przypadku działa dużo tłuszczów pochodzenia roślinnego (olej konopny, rokitnika, wyciągi z acai - wewnętrznie, szare mydło, oliwa z oliwek, olej rycynowy, siemię lniane - zewnętrznie). Ale są nasilenia, na które nie ma rady :( zmiana wody na urlopie, infekcje typu katar i kaszel, stres, nowy składnik w starym sprawdzonym płynie do prania. Eliminowanie wielu rzeczy z diety jest ciężkie bo dodatkowo ma cukrzycę insulinozależną. Obyło się bez astmy. Także niestety z atopii czasem się nie wyrasta, można jednak łagodzić bez "pomocy" lekarzy, którzy polecają maści parafinowe, sterydy w maściach, apteczne kremy napakowane konserwantami i innym syfem.
UsuńJanek ma juz potwierdzoną przez panel z krwi alergię na beta-laktoglobulinę i białko jajka. Doswiadczalnie (w radości, że panel nie wykazał alergii na żółtko), potwierdziłam mu też alergię na żółtko dajac mu do zjedzenie połówkę żółtka z gotowanego na twardo jaja od szczęśliwej kury). Zatem zaczynamy przygodę o ziemistym posmaku amarantusa;-)
UsuńKoleżanka ją ma, po weekendzie lecę pożyczyć :)
OdpowiedzUsuńJa to z tych co czytają etykiety, chętnie ją przeczytam:)
daj znać czy Tobie też się przyda.
UsuńZawsze na zakupach czytam etykiety i porównuję do siebie "te same" produkty i wybieram Lepsze, a przynajmniej staram się ;)
OdpowiedzUsuńtak trzymać ;)
UsuńTo ja polecę jeszcze Antyrak, http://lubimyczytac.pl/ksiazka/46886/antyrak-nowy-styl-zycia, mam pożyczoną, ale chyba zakupię. Niestety w dzisiejszych czasach trzeba mieć tą świadomość.. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWłaśnie przez nią brnę, jest bardzo ciekawa, ale muszę robić przerwy w czytaniu, żeby spojrzeć na coś bardziej beztroskiego czy posłuchać muzyki. Rozdział o cukrze to dla mnie szok! Ale taki szok jest potrzebny. Pozycja godna polecenia! Bardzo! Do Chemii na jedzenie muszę zajrzeć jak będę znowu w Polsce.
Usuńdzięki za polecenie dziewczyny. zajrzę na pewno, ach!
UsuńO to zgadza się, ja też nie czytam na raz, choć napisana bardzo przystępnym językiem naukowym. No i niestety, każdy rozdział to kolejny szok. Ale tabelki bardzo wartościowe, które produkty warto kupować eko, a przy których nie ma to większego znaczenia. Warto zajrzeć. Buzka!
UsuńKusi mnie ta pozycja i jakoś boję się trochę. Boję się, że przeczytam i wpadnę w obsesję zdrowego jedzenia a nikt nie będzie tego chciał tknąć...
OdpowiedzUsuńhej, nie ma czego się bać ;) jak spojrzą na Ciebie i Twoje fantastyczne samopoczucie po zdrowym jedzeniu, to na pewno tkną ;)
UsuńRozdział o walce z dziadkami, którzy są za słodyczami by mi się przydał... :P Dziękuję za recenzję :) Czuję, że też muszę sięgnąć po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńpomocna rzecz ;)
UsuńO, chętnie przeczytałabym tę książkę. Staram się świadomie wybierać zdrowe produkty, ale te słodycze...;) Jednak wychodzę z założenia, że chwile zapomnienia każdemu się należą, no i nie ma co popadać w obsesję, o której pisała wyżej Gosia. A z programów telewizyjnych na ten temat polecam serię "Wiem, co jem", jeśli jeszcze nie widziałaś. Chyba można odnaleźć on-line.
OdpowiedzUsuńdzięki. widziałam kilka odcinków i uważam, że to świetny pomysł na program. z tego co pamiętam stworzyła go kolejna Mama właśnie "dzięki" swoim dzieciom.
Usuń