piątek, 27 czerwca 2014

NALEŚNIKI czyli ORGANIZACJA PRACY.





Kiedy miałam jedno dziecko rzadko robiłam naleśniki, bo mi się nie chciało.

Kiedy miałam dwoje, przygotowywałam naleśniki z aptekarską precyzją. Mieszałam składniki według przepisu. Opracowywałam sposób na idealną ilość ciasta na patelni i w końcu wpatrywałam się w patelnię podczas smażenia. Uczyłam się.

Kiedy mam troje, wylewam ciasto na patelnię i… biegnę do pralki wyjąć mokre pranie. Następnie przerzucam naleśnik na drugą stronę i biegnę rozwiesić część prania. Wracam i zdejmuję gotowy naleśnik z patelni (a raczej: sprytnym ruchem przerzucam go na talerz). Wylewam kolejną porcję ciasta. Po chwili biegnę dowiesić pranie… W tak zwanym między czasie zmiksowałam jeszcze sos truskawkowy, rozmawiałam przez telefon i uciszałam psa żeby nie obudził śpiącej Mani.



Refleksja jest więc taka, że żaden szef nie nauczył mnie organizacji pracy i zarządzania czasem tak jak moje córki. O!
A Was?

Pozdrawiam,

ach!

14 komentarzy:

  1. Robię identycznie, ale jeszcze po drodze zabijam się o psa lub ściagam złodziei serka, dżemu lub naleśników ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak. U mnie była wersja - dzieci nie ma w domu lub śpią ;)

      Usuń
  2. Ja dziś smażę. Smażę naleśniki prasując i oglądając jakiś serial jednocześnie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja? Ja mam jedno dziecko,
    więc nadal wpatruję się w patelnie (dwie jednocześnie), ale:
    - ciasto robi za mnie córka,
    - pilnując tego, co na patelni, jem to, co na talerzu.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) niektórzy to się potrafią "ustawić" ;)

      Usuń
    2. ;-)

      A serek z cukrem uciera też córka (nauczył ją tego tata). O! Takie ustawienie! ;-)

      A potem te naleśniki ona może jeść przez tydzień i nawet nie chce, żeby jej podgrzewać ;-)
      O!

      Ale szpinak to już muszę sama przyrządzić. Mam myśl: nauczę ją i tego, bo ona - w przeciwieństwie do mnie - ma ciągoty kulinarne ;-)

      Hm, tylko chyba nie dam rady jeść naleśników codziennie przez cały rok...
      Co robić, co robić? ;-)

      Usuń
    3. Buba i tu właśnie pojawia się różnica. U nas te naleśniki znikają w pół godziny ;D Nie ma już czego odkładać na tydzien ;D Natomiast plan w zaangazowanie córek w pomoc przy naleśnikach uważam za świetny!

      Usuń
    4. Jak już smażę, to od razu górę!
      Inna sprawa, że u nas mniej gąb do wykarmienia ;-)
      Ale z tym tygodniem to jednak przesadziłam ;-)

      Usuń
  4. Znam to :) Przy pierwszej córce nie miałam czasu na zrobienie obiadu, przy trójce robię obiad, piekę ciasto a w międzyczasie szyję i sprzątam ;)
    Naleśniki robiłam wczoraj z własnej robótki dżemem truskawkowym ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! A bez trójki dzieci się nie da? Bo ja nie... hm... nie zamierzam mieć więcej niż jedno ;-)

      Usuń
    2. Pewnie się da, ale jak widać pewne osobniki mobilizują się dopiero przy trójce ;-)

      Usuń
  5. Ja smażę na 3 patelniach. Od razu dużą porcję. Cześć znika od razu na słodko a część robię na słono ze szpinakiem i zapiekam pod beszamelem i serem. I tak mam 2 obiady. Dzieci dwójka.

    OdpowiedzUsuń
  6. 3 patelnie???? Szacun! ;) 2 obiady na raz - Lubię to! ;)

    OdpowiedzUsuń

Ach jak się cieszę, że tu jesteś! Wielkie dzięki za komentarz ;D

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...